sobota, 6 grudnia 2014

Czekoladowy kalendarz adwentowy

Święto lasu jakbym podsumowała chęci na pisanie. :) Nadrabiam zaległości plus zrezygnowałam z marnowania czasu gdzie indziej. Doszłam do wniosku, że pewnych spraw się nie przeskoczy, a tłuc głową w mur nie zamierzam, bo go nie przebiję. Tak więc liczę, że moje chęci na bardziej intensywne pisanie nie przeminą.
Ten post miał być lekki, a nawet bardzo lekki. Ale w momencie pisania doszły do głosu głębsze myśli dotyczące naszej duchowości i jak to jest z dawaniem sobie czegoś co można podciągnąć pod prezent, ale niematerialny. 
Nie dotyczy tylko Mikołajek czyli czas na podzielenie się krótką refleksją. 
Obojętnie ile będę mieć lat i jak stara będę w oczach świata, to i tak moje oczy zaświecą się z radości jak dostanę czekoladki adwentowe. Nie chodzi nawet o tę jedną czekoladkę raz dziennie, a o obrazek który w bardzo sugestywny sposób oddaje ideę Świąt Bożego Narodzenia. To nie są święta samotności, smutku. To powinny być święta gdzie jest radość, wspólnota ludzi, nawet całkiem obcych. Czekoladki adwentowe czyli te które osładzają nam czas oczekiwania. Dziecko we mnie to rozumie, cieszy się z tego. Dorosły we mnie widział to zawsze przez pryzmat tego czego nasłuchał się od jak sądziłam, mądrzejszych ode mnie. Z tymże, z każdym kolejnym rokiem widziałam w sobie różne zgrzyty. Z jednej strony słyszałam w kościele rzeczy, które powinny budować we mnie silną przynależność do wyznawanej wiary, jednakże z drugiej strony ci sami ludzie przeczyli temu co sami głosili, a to chwiało we mnie kolumny prawdy. Teraz o ironio wiara jest silniejsza, jednakże chęć do należenia do wspólnoty ludzi osłabła. Wspólnota tworzy ciepło, siłę, wzmacnia. Jeśli natomiast daje coś odwrotnego, to trzeba ją opuścić i dołączyć do morza szaraczków, którzy nie gromadzą się w grupy, a jednak są bardziej prawdziwi. Coś jak na tym obrazku poniżej.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz