sobota, 29 listopada 2014

Ciasteczka kakaowe z whiskey

Siedząc na facebooku i przeglądając co ciekawego ludzie wrzucają, można wyhaczyć perełki kulinarne. Problemem dotąd był mój odwagi czy dobrze przetłumaczę przepis, albo skąd zdobyć dany składnik. Dzisiejszy przepis jest łatwy, nawet zamieniłam podane Fahrenheity na Celsjusze przy pieczeniu. Przedstawiam ciasteczka kakaowe z whiskey. Co będzie nam potrzebne:
1/2 szklanki masła
1 i 1/2 szklanki cukru
1/2 szklanki kakao
1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
2 jajka
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
2 i 1/4 szklanki mąki tortowej
1/2 szklanki whiskey (użyłam Dark Whiskey)
Nagrzewamy piekarnik do 190*C. Do miski wsypujemy wszystkie składniki, po czym mieszamy mikserem. Wyjdzie taka brązowa, gęsta masa. Bierzemy drewnianą łyżkę (lub metalową do lodów) i nabieramy na nią masy, układamy na płaskiej blasze i przyklepujemy, żeby ciasto nie było za grube. Jeśli palce będą nam się lepiły, to moczymy w wodzie. Powtarzamy czynność do końca ciasta. Mi wyszły dwie blachy. Wkładamy pełną blachę do pieca i pieczemy 12 minut. Przed wyjęciem radzę sprawdzić patyczkiem drewnianym środek ciasta, jeśli będzie czysty, to mamy upieczone ciastka i możemy wyjmować z piekarnika. Przez 5 minut blachę z ciastkami trzymamy na kratce, a następnie układamy w misce wyścielonej papierem do pieczenia. Gotowe.
                                       Polecam! Smacznego :)

piątek, 28 listopada 2014

Zwariowana rolada

Dlaczego zwariowana? Bo mi się rozwaliła, ale po dodaniu innej polewy niż w oryginalnym przepisie, nie rozwalała się bardziej a okazała się takim strzałem w dziesiątkę, że każdy pytał mnie o przepis i co ja tam dodałam. Po kolei:
4 duże jajka, osobno żółtka i białka
1 i 1/2 szklanki cukru
pół laski wanilii
3/4 mąki tortowej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka kakao
Rozgrzewamy piekarnik do 180*C i wykładamy papierem do pieczenia płaską blachę, trzeba zużyć dwa kawałki papieru, bo inaczej ciasto wyjdzie nam za brzegi papieru. Ubijamy mikserem żółtka z cukrem. Potem dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i kakao. Razem to wszystko mieszamy mikserem. Białka ubijamy w osobnej misce, zrobiłam to ręcznie bo wtedy wychodzi sztywna, jeśli natomiast ubijacie blenderem to polecam dodać szczyptę soli. Ubite białka dodajemy do pozostałych składników i dokładnie mieszamy. Gotową masę przekładamy na blachę. Pieczemy tak ok. 10 minut. Przekładamy na wilgotny ręcznik kuchenny, który możemy posypać cukrem. Papier do pieczenia ostrożnie zdejmujemy i rolujemy ciasto. Zostawiamy żeby nam ostygło w tej pozycji. Czas na nadzienie:
3/4 szklanki śmietanki 30%
rozpuszczone jabłka, tak na oko
Powyższe składniki łączymy ze sobą z pomocą miksera. Ostudzone ciasto rozwijamy i wykładamy na nie nasze nadzienie. Pozostawiamy tak z 2,5 cm marginesu. Ponownie rolujemy. Zawijamy w papier do wypieków. Teraz czas na polewę. Możemy iść za ciosem i zrobić samemu co chcemy, albo dokładnie trzymać się oryginalnego przepisu:
"200 g gorzkiej czekolady
3/4 szklanki cukru
5 łyżek wrzącej wody
cukier puder do oprószenia
Rozpuszczamy czekoladę z cukrem i wodę w małym rondlu na małym płomieniu. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy przez 2 minuty, cały czas mieszając, aż cukier się rozpuści. Po czym zostawiamy do wystudzenia."
Ja zrobiłam coś delikatniejszego, polewa lekko wsiąkła w ciasto i nadała mu taki smak, który można porównać do lodów z najwyższej półki:
1 łyżeczka kakao
1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki masła
4 łyżki wrzącej wody
Mieszamy kakao, wodę i cukier na małym ogniu, lekko podgotowujemy i dodajemy masło, mieszamy do całkowitego rozpuszczenia cukru. Studzimy. Odwijamy naszą roladę z papieru i kładziemy na tacę po czym polewamy wystudzoną polewą. Gotowe.
                                          POLECAM :)

Gosine pierogi i placuszki.

Dawno mnie nie było, przyznaję się. Wracam z nowymi pomysłami. Na pierwszy plan wyrusza się mój przepis na pierogi tak z głowy. Lubię takie przepisy bo są niepowtarzalne, rodzą się z marszu. Ale do rzeczy.
Gosine pierogi i placuszki. Co będziemy potrzebować:
Farsz:
czosnek - główka
cebulę - ćwiartka
łyżkę masła klarowanego
przyprawy: sól 2 łyżeczki, cukier 2 łyżeczki, pieprz - tak na oko, słodka papryka - tak na oko
ziemniaki ugotowane tak z 1,5 kg
kostkę twarogu tłustego (250g)  i połowę półtłustego
 Ciasto:
4 szklanki mąki
3 szklanki ciepłej wody
1,5 łyżeczki soli
Cebulę i czosnek podsmażamy na maśle klarowanym na małym ogniu. Ziemniaki gotujemy bez soli, tak żeby były miękkie, odcedzamy. Bierzemy większą miskę i po kolei dodajemy: twarogi, ugotowane na miękko ziemniaki, cebulę, czosnek i masło, przyprawy, wszystko łączymy ze sobą. Farsz mamy gotowy, zabieramy się za ciasto. Na stolnicy odmierzamy 4 pełne szklanki mąki (250 ml x 4), sól i dodajemy powoli wodę, jednocześnie ugniatając. Pożądane jest, aby ciasto było sprężyste, ale nie klejące ani za suche. Ciasto mamy gotowe. Odrywamy część i rozwałkowujemy. Bierzemy szklankę i wycinamy w cieście nasze spody. Pozostawiam waszej wyobraźni jak duże chcecie mieć te formy. Nakładamy farsz i palcami dociskamy brzegi, żeby w czasie gotowania pierogi nam się nie otworzyły. Jeśli już na stolnicy żaden pieróg się już nam nie zmieści, oznacza to że czas zagotować wodę. Bierzemy duży garnek, wlewamy do niego wodę, nieco więcej niż połowę garnka. Dodajemy trochę soli, ja zwykle biorę tak na oko, do tego rozpuszczam masło klarowane(możecie inny tłuszcz dodać zamiast niego) i dodaję do tej wody. Wrzucamy pierogi jak się nam woda zagotuje (będzie bulgotać), mieszamy raz, żeby pierogi nie przykleiły się nam do dna. Jak będą już wynurzać się niczym łódź podwodna to wyjmujemy na sitko, pod zimną wodę i rozkładamy na talerz.
Czynność powtarzamy dopóki mamy ciasto. 
 A jak ciasto się nam skończy to co z tym farszem? Otóż druga część przepisu dotyczy farszu. Teraz będziemy potrzebować:
1 jajko
tyle mąki, żeby farsz był bardziej zwięzły
Ugniatamy, jak mamy wyrobione ciasto, nie przesadźmy z mąką, żeby nie było zbite. Bierzemy patelnię i rozpuszczamy masło klarowane. Formujemy płaskie małe placuszki i kładziemy na patelnię. Jak się nam zarumienią na czerwono, przekładamy je na drugą stronę. Gotowe układamy na talerzu. 

Zwłaszcza placuszki zrobią furorę w domu, możemy do nich podać co chcemy i są pyszne na ciepło i na zimno. Polecam. Smacznego :)

środa, 19 listopada 2014

Wafle z galaretką.

Niech was nie zmyli tytuł posta. Bardzo smaczne połączenie, cieszy oczy i podniebienie. Dostałam przepis od znajomej, ale jak to ja, zanim zaczęłam robić, już go trochę pozmieniałam.
Co nam będzie potrzebne:
1 masło
1 pełna szklanka cukru
cała śmietana 18% lub duży jogurt naturalny (400 g)
dwie wiśniowe galaretki
suche wafle
Do garnka lub rondelka, wkładamy masło, wsypujemy cukier i dodajemy śmietanę. Masło nam się rozpuszcza, trochę trzymamy jeszcze na gazie, żeby i cukier połączył się nam ładnie z masłem i śmietaną. Nie gotujemy! Dodajemy dwie galaretki i energicznie mieszamy. Gorącą masą smarujemy wafle aż do jej wykończenia. Gotowe przełożone wafle zawijamy w papier i odstawiamy na bok, do ostudzenia. Potem kroimy jak chcemy, w romby, trójkąty, prostokąty czy kwadraty. Pełna dowolność.
                                                       Smacznego! Polecam :)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Chałwa. Część 3: dyniowa.

Jeśli można spotkać się z przepisami na chałwę sezamową czy słonecznikową, to z ręką na sercu przyznaję się, że nigdzie nie spotkałam się z przepisem na chałwę z dyni. Do czasu aż sama jej nie zrobiłam. Jaka jest w smaku? Wyborna, delikatna, można rozkoszować się smakiem i bogactwem składników. Do najważniejszych należą: żelazo, cynk, wit.z grupy B, mangan, prowit. A, magnez, potas itd. A jeśli to was nie przekonuje, to dodam, że ten deser dobrze działa na nasz wzrok, włosy, paznokcie, a osoby z wysokim ciśnieniem zaczną się lepiej czuć. Zauważyłam na sobie te zmiany.
Co będziemy potrzebować do jej wykonania:
pestki dyni - ilość jaką chcemy
miód lipowy
jeśli konieczne to woda
W sprzedaży możemy spotkać się z dwoma rodzajami pestek dyni. Uprażonymi i nie, lepiej wybrać tą drugą wersję czyli nieprażonymi, a jeśli mamy ziarna w łupinkach to sami je musimy wyłuskać. Pestki dyni lekko prażymy na suchej patelni. Lekko zmienią kolor i od razu zdejmujemy z ognia, studzimy w naczyniu. Jak będą chłodne mielimy w młynku do kawy. Papka która powstanie będzie delikatna i nie tak ciężka jak to było w chałwie słonecznikowej czy sezamowej. Dodajemy miód, przy 400 g dyni było to 2 i pół łyżki, gdyż pestki dyni w przeciwieństwie do słonecznika są dużo słodsze. Jeśli nasza masa nie jest jeszcze plastyczna, możemy dodać 1 łyżkę góra 2 łyżki wody. W przeciwieństwie do sezamu czy słonecznika, trzeba bardziej uważać na proporcje wody, gdyż jeśli dodamy zbyt dużo, to masa zacznie nam się "topić". Masę możemy formować w różne kształty, ważne jest żeby zawinąć ją w papier do pieczenia i wstawić na talerzu, bądź w foremce do lodówki na minimum 2 godziny. Gotowe.
                                                SMACZNEGO :)

sobota, 15 listopada 2014

Chałwa. Część 2: słonecznikowa.

Chałwę słonecznikową robi się równie łatwo, co sezamową. Słonecznik jest ponadto tańszy i można go kupić na wagę i w ilości jaką chcemy. Osobiście kupuję tak z 500 g ziaren słonecznika, z prostego powodu, mniejsza ilość w naszym domu za szybko by znikła. Ponadto nie każdemu służy sezam, dużo osób jest uczulonych na to źródło cennych minerałów. Słonecznik jako produkt rodzimy jemy wszyscy w tej czy innej postaci i dotąd nie spotkałam się z osobami uczulonymi na niego. Oświećcie mnie jeśli jest inaczej.
Co będziemy potrzebować:
500 g słonecznika lub ilość jaka wam odpowiada
miód wielokwiatowy (do tej chałwy trzeba trochę słodszy)
trochę przegotowanej wody
sucha patelnia
młynek do kawy
miska na ziarna
papier do pieczenia
foremka metalowa
Tradycyjnie rozpoczynamy od prażenia ziaren na suchej patelni, na małym płomieniu. Ziarna zmienią delikatnie kolor i od razu ściągamy z patelni. Czekamy aż nam się ostudzą. Mielimy maszynką do kawy. Powstaje taka ciężka masa. Dodajemy miodu na tyle żeby była słodka, a jeśli nadal nie jest plastyczna to i trochę przegotowanej wody. Formujemy z tej masy blok i umieszczamy w foremce metalowej, wcześniej przełożonej papierem do pieczenia. Wstawiamy do lodówki na minimum 2 godziny. Samą chałwę potem możemy trzymać owiniętą w papier, bez potrzeby umieszczania jej w jakimś naczyniu. Jak każda roślina oleista wytwarza jednak tłuszcz, który może nam brzydko pobrudzić półki. Osobiście poświęcam miskę lub płaski talerz, nie trzymam jej w metalowym naczyniu. Polecam chałwę słonecznikową jako bardzo sycący i zdrowy deser.
                                                        SMACZNEGO! :)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Chałwa. Część 1: sezamowa.

Ręka w górę kto nie lubi chałwy. Właśnie. Z tymże po przeczytaniu etykiet sklepowych co w składzie ma chałwa sezamowa, od razu ręce opadają. Niektórzy kupują za wschodnią granicą chałwę ukraińską/litewską/rosyjską ze słonecznika. Bo zdrowa, bo naturalne składniki. Jest przede wszystkim bardzo słodka, ale czy kupowana jest zdrowa... 
Jako alternatywę dla chałw kupowanych proponuję swoją domową. Obojętnie które ziarna wykorzystacie czy to będzie sezam czy słonecznik, a może i szlachetna dynia i tak jedynym co potrzebujecie to ziarna i miód. Zaczynamy od sezamu.
Bierzecie ziarno sezamu, ilość jaką chcecie. W sprzedaży spotkałam się z 300 g, 400 g i 500 g. Do tego bierzecie czystą, suchą patelnię i na małym ogniu, bez dodatku żadnego tłuszczu, lekko prażycie. Jak kolor zacznie wam się zmieniać na złoty, to przesypujecie do naczynia żeby wam się ziarno ostudziło. Jak ziarno będzie już chłodne, bierzecie młynek do kawy i mielicie ziarna. Wyjdzie wam taka gęsta papka, do niej dodajecie miód, ze swej strony polecam lipowy jako ten mniej słodki, mieszacie aż masa będzie plastyczna. Jeśli czujecie, że jest już słodka, a jeszcze kruszy się, to polecam dodać odrobinę przegotowanej wody, nie za dużo. Macie gotową podstawową chałwę, którą teraz wstawiacie do lodówki na minimum dwie godziny. I gotowe. Osobiście robiłam trzy wersje chałwy. Podstawę, 

                                                          drugą z rodzynkami,

a trzecią kakaową z rodzynkami i orzechami laskowymi. Teraz zależy wszystko od waszej wyobraźni i smaku. Smacznego!

Anielskie gołąbki

Każdy z nas ma różne przepisy na gołąbki, jedno jest pewne, zawsze jako jeden ze składników występował w nich ryż. Jednakże jestem przeciwniczką tego dodatku i wolę zostawać przy swoich rodzimych produktach ze strefy klimatycznej. Po prostu mój układ pokarmowy nie akceptuje ryżu, ale już akceptuje kaszę gryczaną. Jeśli nie jedliście gołąbków z kaszą gryczaną to proponuję nadrobić zaległości.
Do wykonania gołąbków będziemy potrzebowali następujących składników:
karczek wieprzowy przekręcony przez maszynkę do mięsa 1,60 kg (może być też inne surowe mięso, jeśli nie lubicie wieprzowiny)
1 szklanka kaszy gryczanej
jedna średnia główka włoskiej kapusty
czosnek - cała mała główka
przyprawy: majeranek, słodka papryka, estragon, bazylia, oregano, lubczyk, liście laurowe, ziele angielskie i owoce jałowca, sól
1/3 szklanki śmietany 30%
4 z czubkiem łyżeczki koncentratu pomidorowego
oraz woda 
Zaczynamy od ugotowania kaszy gryczanej. W tym celu najpierw odmierzamy szklankę kaszy i wsypujemy do garnka, wlewamy trochę wody, płuczemy kaszę z kurzu i wodę wylewamy. Następnie odmierzamy 3 szklanki wody i dodajemy do garnka z opłukaną kaszą, do tego dodajemy trochę soli, tak z 1/3 łyżeczki. Gotujemy na małym ogniu, na początku mieszamy żeby nam się kasza nie przylepiła do garnka. Czekamy aż z kaszy odparuje woda, wtedy dopiero zdejmujemy ją z ognia. Zakrywamy garnek talerzem i odstawiamy na bok na 30 minut, żeby doszła do siebie. 
 My w tym czasie zajmiemy się resztą składników. Podgotowujemy kapustę, żeby liście zmiękły, po czym wycinany kaczan, a liście odrywamy od główki i układamy w osobnej misce.
 Mięso kładziemy do miski, dodajemy czosnek który przepuszczamy wcześniej przez praskę, a następnie następujące przyprawy: majeranek, lubczyk, oregano, estragon, bazylię, słodką paprykę i 3 szczypty soli. 
 Do tego dodajemy gotową już kaszę i mieszamy wszystko ze sobą. Mamy gotowy farsz.
 Zawijamy farsz w liście kapusty i układamy w dużym 5 litrowym garnku.
 Gdy mamy już przygotowane gołąbki, zajmujemy się sosem w którym te gołąbki będą się gotować. Do tego celu bierzemy litrowy kubek do którego wlewamy 1/3 szklanki śmietanki 30%, uzupełniamy resztą wodą przegotowaną i dodajemy 4 z czubkiem łyżeczki koncentratu pomidorowego, mieszamy razem i wlewamy do garnka z gołąbkami. Do nich dodajemy 4 liście laurowe, 5 ziaren ziela angielskiego i 7 ziaren owoców jałowca.
 Przykrywamy przykrywką i gotujemy do wrzenia na dużym ogniu, a następnie zmniejszamy gaz do małego płomienia i trzymamy 2 godziny. Na 10 minut przed upływem tych 2 godzin, zwiększamy gaz pod garnkiem i gotujemy już na pełnym płomieniu te 10 minut. Gotowe.
                                                Smacznego! :) 
PS. Wszelkie pytania proszę pisać w komentarzach.


czwartek, 6 listopada 2014

Tęcza z galaretki

Dziś zajmiemy się tym co największe łasuchy lubią najbardziej czyli jak zrobić pyszny deser z galaretką zwany inaczej tęczą. Potrzebujemy do tego:
500 ml mleka zagęszczonego niesłodzonego
1/3 laski wanilii
2 czubate łyżki cukru pudru
3 galaretki różnokolorowe
Pierwsze co robimy to gotujemy wodę w czajniku, a każdą z galaretek wsypujemy do osobnej szklanki. Gdy woda zagotuje się, zalewamy galaretki i mieszamy je do całkowitego ich rozpuszczenia.
Gdy galaretki studzą się, my bierzemy się za przygotowanie tortownicy. do tego potrzebny nam będzie papier do pieczenia.
Wymierzamy papier rozkładając go w tortownicy i taki kawałek ucinamy, jeśli będą wystawały końcówki z tortownicy, to je ucinamy.
Jak przygotować mleko. Wlej mleko do naczynia wysokiego i mikserem lub blenderem ubij je na piankę.Następnie dodaj cukier puder i wanilię. W tym celu rozetnij laskę wanilii na pół i wyjmij czarne ziarenka, gdyż to one nam będą potrzebne.
Ponownie użyj miksera lub blendera do połączenia składników. Następnie gotowe mleko podziel na trzy części.
Do każdego naczynia dodaj jeszcze płynną ale już zastygającą galaretkę. Rada: jeśli potrzebujesz żeby galaretki szybciej wystygły polecam wystawić je na parapet za okno.
Każdą dodaną galaretkę zmiksuj. Następnie wyłóż po 3 łyżki z każdej galaretki na środek tortownicy, nakładaj jedną na drugą, aż do końca mas. Będą rozchodziły się fale na boki. Efekt końcowy poniżej.
Gotowy deser włóż do lodówki na minimum 2 godziny. Rada: Najlepiej zrobić deser wieczorem i przez całą noc niech siedzi w lodówce. Gdy będzie gotowy, kroimy według uznania.
  Domownicy i goście będą nim zachwyceni. Polecam. :) 
                                                                SMACZNEGO! :)







Domowa pizza

Każdy z nas lubi pizzę, ja też. Z tymże lubię też ją robić. Zacznijmy więc. Co będzie nam potrzebne:
ok. 700 ml mleka
1 jajko
3 lub więcej szklanek mąki
szczypta soli
szczypta cukru
drożdże 8 dkg
przyprawy - każdy według swego smaku, ja dodałam słodką paprykę, majeranek, oregano
ok. 50 g masła extra
masło klarowane do posmarowania blach
i dużo dobrego humoru :)
Pierwsze co robimy to rozruszamy drożdże. Od drożdży zależy czy ciasto na pizzę będzie rosło. Osobiście wolę drożdże na wagę. Do tego celu podgrzewamy pół szklanki mleka, kruszymy drożdże i dodajemy szczyptę cukru. Rada: wymieszajmy w szklance i wlejmy do miski, gdyż błyskawicznie rosną.
Następnie dodajemy do wyrośniętych już drożdży: ciepłe mleko, jajko, masło, przyprawy i mąkę.


 Rada: najpierw dodajemy 3 szklanki mąki i ugniatamy ciasto. Jeśli jest za rzadkie, dopiero wtedy dodajemy mąki więcej, ale do momentu aż będzie już odchodzić od ręki.
Ugniecione ciasto zostawiamy aby jeszcze trochę urosło, tak żeby przynajmniej podwoiło swój rozmiar.
Najlepiej rośnie pod przykryciem, ale żeby drożdże nie pobrudziły ściereczki, pod nią rozścielamy ręcznik papierowy.
 Ciasto urosło, więc część wykładamy na jedną blachę, którą smarujemy masłem klarowanym czyli bezwodnym tłuszczem mlecznym. Rada: masło klarowane nie wytwarza substancji kancerogennych, dlatego można śmiało na nim smażyć, gotować czy piec.
Jakie dodatki stosujemy, takie jakie przyjdą nam do głowy lub też co mamy pod ręką. Osobiście użyłam tych oto składników, a na drugą blachę dodałam jeszcze kiełbasę.
Do pizzy wybieramy ser żółty pełnotłusty lub półtłusty. Część sera kładziemy na spód ciasta.
A na niego resztę składników. Przed włożeniem pizzy, rozgrzewamy piekarnik do 200^C, po czym wkładamy ją i pieczemy ok. 40 minut. Rada: Używam piekarnika elektrycznego, z termoobiegiem, który włączam tylko po to by go rozgrzać. Jeśli ktoś używa gazowego, to pizzę piecze w temp. odpowiadającej ciastu drożdżowemu.  
Kilka minut przed wyjęciem, na wierzch pizzy sypiemy resztę sera. Rada: jeśli nie jesteśmy pewni czy można już wyjmować pizzę, najlepiej wbić w ciasto patyczek do przekąsek, jeśli po wyjęciu będzie czysty oznacza to, że mamy upieczoną pizzę.
Upieczoną pizzę dekorujemy świeżymi liśćmi bazylii, która nie tylko nadaje dobrego smaku, ale ma i dobroczynne działanie na nasz układ pokarmowy.
                                                 SMACZNEGO :)






środa, 5 listopada 2014

Witam i o zdrowie pytam :)

Od 1 sierpnia przestałam kupować słodycze kupcze czyli wszystkiego rodzaju ciasteczka, ciasta, czipsy, chałwy. Dlaczego? Mianowicie odkryłam ile świństw tam występuje: syrop glukozowo-fruktozowy i tłuszcz roślinny utwardzony lub częściowo utwardzony itd. Ale, że jestem smakoszem słodyczy i trudno byłoby mi się z nimi rozstać, nie mogłam wytrzymać by nie pomyśleć o czymś słodkim. Tak narodziła się pasja pieczenia i gotowania. Sama robię słodycze dla siebie czy bliskich osób. Ponadto zajęłam się gotowaniem potraw mięsnych i bezmięsnych od podstaw, gdyż równocześnie chciałam oszczędzić naszym wątrobom i trzustkom chemii w postaci dodawanych gotowych półproduktów. W mojej kuchni królują przyprawy suszone jak i świeże, mało soli. Lubię eksperymentować. Ale żeby to nie był tylko blog o jedzeniu, będę czasem dodawać też i posty na inne tematy. Jak kogoś zainspiruję do gotowania czy pieczenia, to dobrze.
Wszyscy gotowi, można zaczynać? W takim razie zapraszam na Gosiowy zakątek. :)